Śląsk przegrał z Wilkami Morskimi. Były gracz WKS najlepszy na parkiecie [POSŁUCHAJ]

Bartosz Tomczak | Utworzono: 2019-10-13 16:52 | Zmodyfikowano: 2019-10-13 16:56

Posłuchaj pomeczowych rozmów z Michałem Gabińskim (Śląsk Wrocław) i Pawłem Kikowskim (Wilki Morskie Szczecin):


Gra w pomalowane. Tak wyglądała pierwsza kwarta w Hali Orbita. Tylko jeden z 13 rzutów z gry, które wpadły do kosza był oddany spoza strefy podkoszowej. Zrobił to Paweł Kikowski na 34 sekundy przed końcem inauguracyjnej odsłony. Dla byłego koszykarza Śląska, a obecnie kapitana Wilków był to szósty punkt w meczu. Tyle samo w pierwszej kwarcie zanotował Ben McCauley. Dla Śląska 7 punktów zdobył Maciej Wojciechowski i to on dał sygnał do ataku. Po wyrównanym początku, wrocławski zespół przegrywał 6:14. Dwie skuteczne akcje Wojciechowskiego z rzędu - najpierw 2+1 zagrane od kosza do kosza, a potem kolejne wejście w pomalowane - zmniejszyły ten dystans do stanu 13:14 na półtorej minuty przed końcem pierwszej kwarty. Od tego momentu obie strony dodały jeszcze po dwa punkty.

W drugiej kwarcie Śląsk od razu przełamał się za trzy. Wojciechowski trafił z lewej 45-tki na 20:16. Ofensywę gospodarzy napędzały udane wejścia Andrew Chrabascza i indywidualne akcje Torina Dorna. W połowie kwarty ekipa ze Szczecina zbliżyła się na punkt (26:25), ale WKS nie oddał korzystnego wyniku, a po serii punktowej 6:0 na którą złożyły się m.in dwie kolejne akcje Devoe Josepha było już 36:27 na 2,5 minut przed końcem pierwszej połowy. Nie oznacza to jednak, że gra Śląska była bezbłędna. Kolejne straty w ataku sprawiły, że jeszcze przed zejściem do szatni Andrzej Adamek poprosił o przerwę na żądanie. Jego zespól punktów już nie zdobył, a rywale zmniejszyli straty do czterech „oczek” (36:32).

Do przerwy WKS trafił tylko 1 z 9 rzutów za trzy. Wilki spudłowały wszystkie 8. Trzecia kwarta była pod tym względem zgoła odmienna. Już po 37 sekundach obie drużyny przerwały złą passę. Dla gości zza łuku trafił w końcu Paweł Kikowski, a dla Śląska Devoe Joseph. Minęły niespełna trzy minuty, a ekipa ze Szczecina ponownie punktowała za trzy - Ben McCauley - i wróciła na prowadzenie 44:41. Gospodarze w grze trzymały właśnie rzuty zza łuku. Najpierw Chrabascza, a potem Michała Gabińskiego na 47:48 na niespełna 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty. Do końca tej odsłony wrocławianie mający już przekroczony limit fauli oddawali dużo punktów z linii wolnych - 9 w samej końcówce - a sami w ataku dorzucili tylko dwa „oczka” i było 49:61.

Śląsk czekało niełatwe zadanie, ale Torin Dorn starał się poderwać zespół i kibiców w Hali Orbita. Po 3 minutach czwartej kwarty on sam prowadził z Wilkami 6:3 notując w tym czasie m.in efektowny wsad. Ta seria sprawiła, że o przerwę poprosił trener gości. Śląsk przegrywał 55:64 i powinien zniwelować straty do 5 punktów, ale po powrocie na parkiet zmarnował ku temu dogodne okazje. Najpierw Kamil Łączyński spudłował prosty dwutakt, a potem alley-oopa nie skończył Michael Humphrey. I choć kilka akcji później za trzy trafił Devoe Joseph, to było już za późno na powrót. W tamtym fragmencie gry znów jak u siebie w Hali Orbita czuł się Paweł Kikowski popisując się akcją 2+1, a Thomas Davis zapakował piłkę do kosza po przechwycie. Śląsk przegrywał już 58:71 i mimo, że w końcówce miał jeszcze jeden zryw to nie odwrócił już losów spotkania.

Śląsk Wrocław - King Wilki Morskie Szczecin 73:83 (15:16, 21:16, 13:29, 24:22)

Punkty dla Śląska: Torin Dorn 22, Maciej Wojciechowski 14, Andrew Chrabascz 12, Devoe Joseph 10, Aleksander Dziewa 6, Kamil Łączyński 4, Michał Gabiński 3, Michael Humphrey 2, Clayton Custer 0;

Punkty dla Wilków: Paweł Kikowski 24, Cleveland Melvin 19, Ben McCauley 15, Thomas Davis 8, Dustin Ware 7, Adam Łapeta 6, Mateusz Bartosz 4, Dominik Wilczek 0, Maciej Kucharek 0.

 

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.