Wrocławianie z pierwszym zwycięstwem w 2024 roku

Piotr Pietraszek, PAP | Utworzono: 2024-03-02 17:30 | Zmodyfikowano: 2024-03-02 17:30
Wrocławianie z pierwszym zwycięstwem w 2024 roku - fot. slaskwroclaw.pl/Krystyna Pączkowska/Adriana Ficek
fot. slaskwroclaw.pl/Krystyna Pączkowska/Adriana Ficek

Szkoleniowiec Śląska zaskoczył jeszcze przed pierwszy gwizdkiem. W wyjściowym składzie gospodarzy zabrakło tym razem miejsca dla kapitana i najskuteczniejszego strzelca zespołu - Erika Exposito. Hiszpana zastąpił w ataku Patryk Klimala. WKS w meczu z Widzewem nie mógł także skorzystać z pauzujących za nadmiar żółtych kartek Słowaka Pokornego oraz Czecha Schwarza. 

Pierwszą groźniejszą akcję stworzyli wrocławianie, ale dynamiczny rajd Klimali prawą stroną boiska zakończył się niedokładnym dośrodkowaniem. Chwilę później, po błędzie Śląska, z kontrą wyszli gracze Widzewa, ale Rafał Leszczyński zdołał sparować piłkę po mocnym uderzeniu Bartłomieja Pawłowskiego. 

Kolejne minuty upływały pod znakiem minimalnej przewagi gości. Śląsk miał problemy ze zdominowaniem środka pola, w czym nie pomagały często popełniane straty. Na kolejną składną akcję wrocławian trzeba było czekać do 21. minuty. Klimali zabrakło tym razem centymetrów, by dojść do piłki dośrodkowanej z prawej strony boiska.

WKS ożywił się w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony. Dwukrotnie w roli podającego z prawej flanki wystąpił Jehor Macenko, ale najpierw Klimali, a potem Piotrowi Samcowi-Talarowi zabrakło precyzji. 

W samej końcówce jeszcze dwukrotnie ożywili się kibice wrocławskiej drużyny. Najpierw jednak Klimala, który znalazł się sam na sam z Rafałem Gikiewiczem, był na spalonym, a chwilę później sędzia Bartosz Frankowski - z tego samego powodu - nie uznał bramki Alena Mustaficia. 

Śląsk pierwszą połowę zakończył bez celnego strzału na koncie. 

Kilka minut po wznowieniu gry były gracz Śląska Rafał Gikiewicz w pozornie niegroźnej sytuacji, przy piąstkowaniu piłki, trafił w głowę Aleksa Petkowa. Sędzia Frankowski, mimo protestów bramkarza Widzewa, podyktował rzut karny dla WKS-u. Pod nieobecność etatowego egzekutora jedenastek - Exposito, do piłki podszedł jego rodak Nahuel Leiva, który silnym strzałem pod poprzeczkę dał w 53. minucie prowadzenie gospodarzom. Hiszpan zakończył tym samym trwającą od 338 minut serię wrocławian bez zdobytej bramki.

Gol ożywił spotkanie na Tarczyński Arenie. Kolejne dogodne sytuacje zmarnowali Klimala oraz Samiec-Talar, a po stronie gości Nunes i Sanchez. W 64. minucie na boisku pojawił się owacyjnie witany przez kibiców Erik Exposito. 

Ten wieczór należał jednak do jego rodaka. W 78. minucie Nahuel świetnie wyszedł do zagranej ze środka pola przez Samca-Talara piłki, minął bramkarza i skierował futbolówkę do siatki. Choć asystent zasygnalizował spalonego, sędzia Frankowski po wideoweryfikacji gola uznał i Hiszpan mógł się cieszyć z drugiego trafienia. 

W samej końcówce wrocławianie mieli jeszcze kilka kolejnych dogodnych sytuacji do podwyższenia wyniku. Nie wykorzystali ich, co zemściło się w doliczonym czasie gry, gdy honorową bramkę dla Widzewa zdobył Imad Rondić.

Śląsk wygrał pierwszy mecz w 2024 roku i dzięki wcześniejszej porażce Jagiellonii w Zabrzu został samodzielnym liderem Ekstraklasy. 

Śląsk Wrocław: Widzew Łódź 2:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Matias Nahuel Leiva (53-karny), 2:0 Matias Nahuel Leiva (78), 2:1 Imad Rondic (90+3-głową).

Śląsk: Rafał Leszczyński – Jehor Macenko, Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Patryk Janasik – Piotr Samiec-Talar, Michał Rzuchowski, Patrick Olsen, Alen Mustafic (79. Aleksander Paluszek), Matias Nahuel Leiva (90+4. Burak Ince) – Patryk Klimala (64. Erik Exposito).

Widzew: Rafał Gikiewicz – Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Serafin Szota, Luis da Silva – Ernest Terpiłowski (46. Fabio Nunes), Noah Diliberto (70. Imad Rondic), Dominik Kun, Bartłomiej Pawłowski, Dawid Tkacz (64. Antoni Klimek) - Jordi Sanchez.

Żółte kartki – Śląsk Wrocław: Alen Mustafic, Jehor Macenko; Widzew Łódź: Ernest Terpiłowski, Bartłomiej Pawłowski, Rafał Gikiewicz, Dominik Kun, Jordi Sanchez, Fabio Nunes, Mateusz Żyro.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 24 117.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.