RWK: Tradycja i nowoczesność - Kevin Morby, Bob Dylan, Se Delan, 7faz, Radiohead

Michał Kwiatkowski | Utworzono: 2016-05-21 15:30 | Zmodyfikowano: 2016-05-21 15:30

Jeśli prześwietlimy amerykańską scenę, skupiajc wzrok na Nowym Yorku, to wiadomo już będzie, że mówimy o jednym z najważniejszych muzyków współczesnej odsłony folk rocka. Niegdyś basista formacji Woods (słuchanej już w Nie Było Grane!), obecnie pracuje na własny rachunek. Jego talent zdecydowanie nie mieścił się w ramach kolektywnej współpracy twórczej, znajdując ujście na trzecim już albumie solowym tego niespełna 30 – letniego twórcy.
Ale folk nie zawsze mu towarzyszył. Kiedy miał 15 lat, był bardziej niż zafiksowany na punkcie młodych gniewnych z At the Drive-In, inna muzyka nie istniała. Aż do momentu, kiedy w szpargałach swojego ojca odkrył Dylana. To był typowy box z największymi przebojami, który okazał się przypadkowym choć najbardziej znaczącym odkryciem na jego muzycznej drodze.

Morby śmiało mówi o swoich dylanowskich inspiracjach. I coś w tym jest, zwłaszcza jeśli posłuchamy tego charakterystycznego, nosowego zaśpiewu, z tendencją do rozciągania samogłosek. Tendencją, która przecież nie istniała dopóki Dylan któregoś dnia nie spojrzał na publiczność w nowojorskim Gaslight.

Album nazywa się „Singing Saw” i jest po prostu znakomity! A znakomitość ta, nie jest podkreślona mnóstwem ozdobników, efektów, studyjnego cyzelowania, a czystą prostotą gitarowego grania, przesiąkniętego folkową tradycją Środkowego Zachodu. Prawdą jest, że to płyta, która mogłaby ukazać się w latach 1970. Ale prawdą jest też to, że jej wartość tkwi w tym, że zupełnie nie trąci myszką. Ta muzyka, z pozoru zagrana na starą modłę, jest twórczym wykwitem czasów współczesnych. Subtelne i stylowe orkiestracje („Destroyer", „Black Flower"), łączą się z intymnymi, spokojniejszymi utworami („Cut me down"). Nic nie jest tu zagrane na siłę, wszystko do siebie pasuje i co najważniejsze: nie ma tu żadnej niepotrzebnej nuty, niczego nie brakuje, niczego nie jest też za dużo. „Singing Saw” to artyzm dostępny dla każdego, bez wyszukanego opakowania, który nie minie wraz z kolejną sezonową modą. Płyta, której kurz na na półce nie przykryje. W odróżnieniu od dylanowskiego „Fallen Angels”, ale to już inna historia.

Audycja Nie Było Grane czyli sludge, doom, indie, shoegaze, alternatywa, eksperymenty i proste piosenki na antenie Radia Wrocław Kultura w każdą sobotę od 16.00 do 20.00.

W Nowym Yorku, oprócz Kevina Morby'ego, sprawdzimy też co w ostatnim czasie wyszło nakładem dwóch niezależnych wytwórni: Bronze Rat Records i Woodsist. A skoro cudze pochwalimy, będzie i polski „NIEZAL”: Nasiono Records i kolejny projekt tego wydawnictwa 7faz – czyli dźwięki dla fanów Can, Spiritualized i Johna Cage'a.

7 to liczba mistyczna. Mitologiczno - religijny symbol doskonałości: mamy w końcu i 7 dni tygodnia, i 7 planet rządzących zodiakiem, i 7 nut w muzyce. 7faz to projekt trójmiejskich muzyków, wydany na 7 osobnych płytach. „Fazy” składają się z dwóch części: pierwszej czyli medytacji i dostrojenia, drugiej – muzycznej peregrynacji. W wypadku „Fazy A", której posłuchamy, medytacja przejdzie w instrumentalne, gwałtowne unisono, kończące się noise'owym chaosem.


Z kolei dla fanów starego 4AD, prawdziwa gratka: muzyka i muzycy Se Delan – Justin Greaves i Belinda Kordic. Znani z post rockowego Crippled Black Phoenix, opowiedzą nam o nowej płycie „Drifter”, której oczywiście posłuchamy.

A na deser, nowa opowieść Thoma Yorke'a i Radiohead. Opowieść, którą kontynuować będziemy również za tydzień.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.