W gościach nadal lepiej niż u siebie. Górnik-Śląsk 0:3

Piotr Pietraszek | Utworzono: 2016-10-29 17:25 | Zmodyfikowano: 2016-10-29 17:25

Śląsk wyjazdowe starcie rozpoczął w identycznym składzie jak ostatni mecz ligowy z Cracovią (2:2). Na ławce rezerwowych zabrakło tym razem kontuzjowanych Pawła Zielińskiego, Węgra Mervo i Hiszpana Romana.

Spotkanie sąsiadów w ligowej tabeli lepiej rozpoczęli piłkarze z Łęcznej. W pierwszych minutach podopieczni trenera Rybarskiego największe zagrożenie sprawiali po stałych fragmentach gry. W 10. minucie po dośrodkowaniu Szymona Drewniaka z rzutu wolnego główkował Przemysław Pitry. Świetną interwencją popisał się jednak Lubos Kamenar. Potem jeszcze dwa razy poważnie zakotłowało się przed bramką Słowaka, ale gospodarze nie zdołali już oddać celnego strzału.

Kolejne minuty należały do Śląska. Już pierwsza groźniejsza akcja gości dała im prowadzenie. W 15. minucie wrocławianie mieli rzut wolny prawie z linii pola karnego, podyktowany po faulu na Kamili Bilińskim. Szansę wykorzystał Ryota Morioka, który technicznym strzałem pokonał Sergiusza Prusaka.

Nie upłynął kolejny kwadrans a podopieczni Mariusza Rumaka prowadzili już 3:0. W 21. minucie kapitalnym strzałem z dystansu wynik podwyższył Biliński. 8 minut później trzecią bramkę dla Śląska zdobył, świetnie spisujący się ostatnio, Peter Grajciar. Słowak wykończył akcję na skrzydle Alvarinho, w czym pomógł mu błąd Prusaka. Skuteczność wrocławian była imponująca: 3 celne strzały i wynik 3:0.

Górnik częściej był przy piłce, ale to goście kontrolowali przebieg gry. Łęcznianie do końca pierwszej połowy poza strzałem Pitrego nie zagrozili poważniej bramce WKS. Z drugiej strony szczęścia próbował jeszcze z dystansu Kamil Dankowski. W obu przypadkach górą byli bramkarze.

Druga połowa rozpoczęła się od składnej akcji gospodarzy zakończonej silnym, ale niecelnym uderzeniem Grzegorza Bonina. Kwadrans później jego wyczyn skopiował były gracz WKS Krzysztof Danielewicz.

Śląsk bronił się skutecznie, a kontry wrocławian były znacznie groźniejsze niż pozycyjne ataki rywali. W 69. minucie po składnej akcji zespołu przed szansą podwyższenia rezultatu stanął Augusto, ale strzał Portugalczyka był zbyt słaby, by zaskoczyć Prusaka. 8 minut później po indywidualnej akcji szczęścia próbował Morioka, ale znów górą był bramkarz Górnika. W 80. minucie piłka znalazła się w bramce gospodarzy, ale gol nie został uznany, bo rezerwowy Śląska Sito Riera był na spalonym. Chwilę później najlepszą sytuację po przerwie miał zespół z Łęcznej. Błąd Felipe Goncalvesa naprawił jednak Kamenar, broniąc nogami strzał z bliska Drewniaka.

W samej końcówce kolejne dwie okazje mieli wrocławianie. Najpierw jednak Prusak zdołał sparować na róg silne uderzenie z dystansu Bilińskiego, a po kornerze strzał przewrotką Riery trafił w poprzeczkę bramki Górnika.

Śląsk tym razem pewnie dowiózł prowadzenie do końca i odniósł czwarte wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Wrocławianie mogą się poszczycić obecnie największą ze wszystkich drużyn ekstraklasy liczbą bramek (13) zdobytych na wyjeździe.

Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław 0:3 (0:3)
Bramki: Ryota Morioka 15, Kamil Biliński 21, Peter Grajciar 29

Górnik: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski (75 Paweł Sasin), Maciej Szmatiuk, Gerson, Leandro - Grzegorz Bonin, Krzysztof Danielewicz, Szymon Drewniak, Grzegorz Piesio (65 Bartosz Śpiączka), Javi Hernandez - Przemysław Pitry (82 Piotr Grzelczak).

Śląsk: Lubos Kamenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto - Peter Grajciar (64 Sito Riera), Filipe Gonçalves (86 Ostoja Stjepanović), Adam Kokoszka, Ryota Morioka, Alvarinho (60 Łukasz Madej) - Kamil Biliński.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.