Wrocławianki już dziś mogą zapewnić sobie awans do półfinału EBLK

Piotr Pietraszek, inf. prasowa | Utworzono: 2019-04-06 07:45

Pierwsze dwa mecze w Bydgoszczy Ślęza wygrywała różnicą poniżej 10 punktów. Do samego końca były to zacięte starcia, w których losy zwycięstwa ważyły się praktycznie do ostatnich minut.

- W play-offach każdy mecz jest inny. Nie chodzi o zaskoczenie rywala, a o dyspozycję dnia i o konsekwencję w realizacji tego, co mamy założone. Chcielibyśmy zachować tę konsekwencję, ale oba zespoły mają inne plany na to spotkanie. Skupiamy się na tym, co do nas należy. Dwa pierwsze mecze pokazały, że kluczem jest obrona i do tego przede wszystkim będziemy się szykować. Chcemy najlepiej, jak potrafimy realizować nasze zadania - powiedział trener wrocławianek Arkadiusz Rusin.

Przy prowadzeniu Ślęzy 2:0 nie sposób nie przypomnieć o ubiegłorocznej rywalizacji wrocławianek z Artego. Wtedy to obie drużyny zmierzyły się ze sobą w półfinałach i wtedy również koszykarki Ślęzy wyjechały z Kujaw potrzebując jednej wygranej w trzech meczach. Jednak postawione pod ścianą Artego odwróciło losy rywalizacji i wygrało wszystkie trzy kolejne spotkania tym samym stając naprzeciwko CCC Polkowice w serii o złoty medal mistrzostw Polski. Trzy zawodniczki: Marissa Kastanek, Elina Dikeoulakou oraz Karina Szybała doskonale pamiętają wydarzenia z kwietnia 2018 roku i zrobią wszystko, żeby nie doszło do powtórki.

- Tak naprawdę to mam w głowie tylko to. Staram się o tym zapomnieć i grać tak, jakby nic się w zeszłym roku nie wydarzyło, ale to się stało i z tyłu głowy siedzi. Myślę jednak, że w trakcie spotkania uda mi się o tym nie myśleć i skupię się wyłącznie na swoich zadaniach. Cała drużyna będzie chciała wygrać to spotkanie i rozstrzygnąć tę serię już w trzecim meczu. Od samego początku musimy wyjść zdeterminowane. Wiemy, jaka jest stawka tego meczu - podkreślała Karina Szybała.

Trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi zeszłoroczne wydarzenia nie zaprzątają głowy. - To jest zupełnie inny zespół. Było to widać przez te dwa dni. Dużo wiatru i pozytywnej energii dostaliśmy w drugim meczu z ławki i to mnie najbardziej cieszy, bo lubię, jak w play-offach zawodniczki się otwierają i dają dodatkową wartość. Myślę, że przez ostatnie trzy sezony Ślęza słynęła z tego, że zawsze w tych najważniejszych momentach kogoś odkrywaliśmy i oby było tak samo w tym sezonie - życzył sobie szkoleniowiec wrocławskiej drużyny.

Tego komfortu nie ma opiekun bydgoskiego Artego - Tomasz Herkt. Kontuzji w pierwszym spotkaniu doznała Agnieszka Szott-Hejmej. Do tego, choć w składzie na mecz numer dwa zgłoszonych było dziesięć zawodniczek, to na parkiet wyszło tylko siedem koszykarek. Arkadiusz Rusin w mniejszym lub większym zakresie skorzystał z dziesięciu z 11 dostępnych w składzie zawodniczek. W zespole z Wrocławia tylko Cierra Burdick oraz Terezia Palenikova spędziły na parkiecie ponad 30 minut, w ekipie rywalek ponad pół godziny zagrały Alexis Hornbuckle, Dragana Stanković, Ziomara Morrison i Julie McBride. Rozgrywająca Artego odpoczęła tylko przez niecałe 90 sekund. Blisko dwa kwadranse w akcji była również Elżbieta Międzik (29 minut). Nic zatem dziwnego, że na pomeczowej konferencji Karolina Poboży stwierdziła, że jej samej oraz jej koleżankom zabrakło po prostu sił.

W sobotę, mimo dwóch dni odpoczynku między meczami, bydgoszczankom wcale nie będzie łatwiej.

Początek trzeciego spotkania pomiędzy Ślęzą a Artego o godz. 19.00 w hali AWF przy Paderewskiego. Mecz będziemy relacjonować w Radiu Wrocław.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.