Wrocław: Spektakl poświęcony Edycie Stein. Dzisiaj premiera

Grzegorz Chojnowski, mk | Utworzono: 2017-11-10 19:11 | Zmodyfikowano: 2017-11-10 19:11

-To połączenie przedstawienia teatralnego z muzyką graną na żywo i filmu opowiadającego historię św. Edyty Stein, patronki Europy - mówi reżyser Roberto Skolmowski:


Współautorem filmu jest Wojciech Hejno. W roli Edyty wystąpi Magda Skiba, aktorka Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, muzykę skomponował Adam Baron. Premiera w piątek o 20:00.

Reklama

Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Smutek i rozczarowanie2017-11-12 23:54:29 z adresu IP: (80.53.xxx.xxx)
Smutek i rozczarowanie. Te dwa słowa cisną się do głowy (nawet nie na usta, bo mówić się o tym nie chce) po obejrzeniu przedstawienia filmowo-teatralnego w reżyserii Skolmowskiego. Jego bohaterką jest św. Teresa Benedykta od "Kreutz". Tak! Błąd ortograficzny pojawia się już w czołówce filmowej, co wybitnie świadczy o poziomie twórcy i doskonale zapowiada to, co będzie potem. A będzie tylko gorzej. Gwiazdą jest najpierw ks. Boniecki, piewca śmierci samobójczych przez samospalenie (który nie doczytał biografii Stein, więc nie wie, że Ingarden po prostu zapomniał portfela idąc na spotkanie z Edytą do kawiarni; przyczyną nie była bieda, jak twierdzi brodaty erudyta). Niewiele odstaje od takiego mentora ks. Lemański, świetlany przykład realizacji ślubu posłuszeństwa (mówię to bez ironii - w końcu podporządkował się decyzji swego arcybiskupa, pomimo zgorszenia, które zasiał). Aby uzupełnić terno - Skolmowski kreuje na czołową hagiografkę Kościoła panią Szczukę. Nic dodać, nic ująć. Panu Śpiewakowi nie należy się dziwić, że nie wie, kogo Bóg wynosi na ołtarze Kościoła katolickiego, bo w końcu to Żyd, więc co mu do Kościoła... "Synagoga 22" to - jak czytamy w zapowiedzi na stronie spektaklu - "przedstawienie". Jednak nie przedstawienie postaci wrocławskiej świętej, lecz przedstawienie sympatii politycznych Skolmowskiego. Dziwi tylko fakt, że czynnie (choć dano mu na to około trzech minut) włączył się w widowisko Piotr Baron, działacz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego rządu PiS. Reżyser odnalazł drogę do wspomnianych wyżej osób, tak bardzo reprezentatywnych dla Kościoła katolickiego. Odbył także podróż do Niemiec. Nie udało mu się jednak dotrzeć choćby do wrocławskiego Karmelu (podaję adres: M. Karłowicza 1). W całym filmie nie pojawia się ani razu żadna karmelitanka (poza grającą Edytę Stein Magdą Skibą, która - jak łatwo się domyślić - karmelitanką nie jest). A miało być tak pięknie... Smutek i rozczarowanie...