Czy syn wójta Żórawiny zniszczył rower paraolimpijczyka?

Beata Makowska, PP | Utworzono: 2020-01-09 15:45 | Zmodyfikowano: 2020-01-09 15:45
Czy syn wójta Żórawiny zniszczył rower paraolimpijczyka? - fot. Beata Makowska
fot. Beata Makowska

Rafał Mikołajczyk trenował przed zawodami. Wojciech Ż. przejeżdżał tą samą trasą. W/g śledczych mężczyzna miał uznać, że sportowiec tarasuje mu drogę, więc zatrzymał się i kopnął specjalistyczny rower, który wpadł do rowu. 

Wojciech Ż. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że zatrzymał się, aby powiedzieć sportowcowi, że jest niewidoczny. Ten miał go zwyzywać i zaatakować

Rafał Mikołajczyk odpiera te ataki. Twierdzi, że kierowca jechał za szybko.

Poszkodowany sportowiec doznał lekkich obrażeń ciała: otarć łokcia, przedramienia i podudzia. Natomiast, warty 70 tys. zł., specjalistyczny rower został mocno uszkodzony, a biegli wycenili wartość naprawy na kwotę ponad 46 tys. zł.


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Pikuś2020-01-09 17:53:06 z adresu IP: (185.122.xxx.xxx)
Panie Rafale, czapki z głów przed Panem za determinację, sportowy tryb życia, zacięcie, pasję itd. Natomiast wielokrotnie widząc Pana na drodze miałem mieszane uczucia. Z jednej strony - jak wyżej. Natomiast, przyznaje się bez bicia, że na tej samej drodze ze dwa razy mijając Pana uważałem, żeby syn nie usłyszał od tatusia niecenzuralnego słowa. Dlaczego? Rzeczywiście jest Pan w wielu sytuacjach praktycznie niewidoczny na drodze, albo widoczny dopiero w ostatniej chwili. Założył Pan, że antenka z chorągiewką, którą ma Pan doczepioną do pojazdu powoduje, że jest Pan doskonale widoczny, a w związku z tym bezpieczny. Nic bardziej mylnego! Szczególnie na takiej drodze, szczególnie podczas mżawki, opadów, mgły. Kierowcy nie są wizjonerami i, proszę mi wierzyć, nie każdy musi zakładać, że Pan Rafał, albo 12 latek leżący na elektrycznej deskorolce, mniej więcej na podobnej wysokości, co Pan wyłoni mu się zza zakrętu, lub wzniesienia. Tak, wiem, są ograniczenia prędkości, ale na tej drodze, na której doszło do zdarzenia po prostu kusi Pan los. Jazda tamtą trasą takim pojazdem, jak Pański jest lekkomyślnością i, proszę mi wybaczyć, ale trąci wręcz...bezmyślnością. Będę się czuł jak świnia potrącając rudego, blondyna, niepełnosprawnego, koszykarza, czy śpiewaka operowego. Dlatego proszę sobie wyobrazić, że jedzie tamtędy w Pana wehikule np. śpiewak, który dla fanu ( i oczywiście widoczności ) zamontował sobie chorągiewkę na wysokości metra. Chyba większość z nas zada sobie pytanie:" co ty tam robisz człowieku, życie ci nie miłe???". Dlaczego niepełnosprawność miałaby zwalniać z odpowiedzialności za myślenie? Za siebie i...innych. To droga publiczna, zasada ograniczonego zaufania. Niezależnie od powyższego wywodu, jeżeli facet w Mercedesie rzeczywiście zachował się tak nagannie, jestem pierwszym, który trzyma kciuki, żeby go ukarać i to całkiem surowo. Orzekłbym prace społeczne i rekompensatę dla Pana, na biednego nie trafiło, stać go. Natomiast nie byłem przy zdarzeniu, dlatego będę ostrożny w ocenie. Nie bronię go, ale sam przejeżdżając obok Pana i dostrzegając Go w ostatniej chwili mełłem w ustach niechrześcijańskie: "tę chorągiewkę to sobie w Du...szę wsadź". To tak ku refleksji... Na koniec pozdrawiam i gratuluję, że żyje Pan higienicznie i sportowo. Tylko, proszę włączyć myślenie za siebie i innych.